Idzie II fala Koronawirusa. Znowu nie wyjdziemy z domów!
Na początku epidemii byliśmy atakowani za to, że za mało kupujemy, dzisiaj za to, że w ogóle kupiliśmy. To niestety część kampanii wyborczej – uważa minister zdrowia Łukasz Szumowski. – Czasem mam dość, szczególnie ataków na rodzinę, ale wchodząc do rządu, wiedziałem, że jestem częścią szerszej układanki – mówi w wywiadzie dla PAP.
Minister wyjaśnia w nim, dlaczego otrzymał ochronę Służby Ochrony Państwa. Podaje, co i za ile kupiło ministerstwo w związku z epidemią. Szef MZ mówi też o danych, że 1,5 proc. polskiego społeczeństwa ma przeciwciała na koronawirusa.
Szumowski przewiduje, że druga fala epidemii będzie jesienią, razem z sezonem grypowym. Ocenia, że w związku z tym, że drugiego lockdownu nie będzie, ale zakażeń może być więcej niż obecnie. I zapowiada, że wraz z drugą falą powrócą obowiązkowe maseczki.
PAP: W najnowszym sondażu CBOS jest pan jednym z liderów rankingu zaufania – po prezydencie i premierze, a przed prezesem PiS. Ufa panu 53 proc. respondentów, nie ufa – 25 proc. Uwzględniając fakt, że w ostatnich tygodniach regularnie jest pan bohaterem krytycznych artykułów, to chyba nieźle.
Ł.Sz.: Nie kieruję się słupkami zaufania. W ostatnim czasie były one dla mnie wręcz problemem i zapewne jednym z powodów ataku na mnie. A publikacji, o których pani mówi, nie nazwałbym nawet artykułami. Posługując się kłamstwem, przeinaczeniem i swobodnym doborem niezwiązanych ze sobą faktów, a przy tym stosując mowę nienawiści, gazeta uderzyła we mnie, moich współpracowników i w moją rodzinę.
Dziennikarz tego periodyku rozwieszał wulgarne, atakujące mnie plakaty, które ewidentnie są mową nienawiści i robił to na nośnikach, które są własnością koncernu, który wydaje „Gazetę Wyborczą”. Dziwnym trafem artykuł o plakatach pojawił się od razu w tym tytule. A na koniec gazeta odcięła się od swojego publicysty i mówiła, że go nie zna. Nie znają go koledzy, którzy z nim publikowali. To jest cała wiarygodność tego tytułu. To nie jest dziennikarstwo tylko polityka i to niezwykle brudna.
PAP: Uważa pan, że krytyczne publikacje dotyczące pana i pana współpracowników są motywowane politycznie?
Ł.Sz.: Jestem tego pewien, całkowicie. Artykuły mają związek z trwająca kampanią wyborczą. Ta sama gazeta, kilka lat temu w pozytywnym tonie pisała o firmie, którą kieruje mój brat. Serwis Konkret 24 analizował sprawę tej firmy i zarzutów kierowanych pod adresem mojego brata i mnie, stwierdzając na koniec, że nie ma tam podejrzeń o jakikolwiek konflikt interesów. Te same media dziś, przed wyborami prezydenckimi, atakują za te weryfikowane już fakty, nie zważając przy tym, że ten atak często powinni skierować w rząd PO-PSL za czasów, którego mój brat dostawał większość grantów i który ustalił procedury działania Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Wszystko to jest klasyką z podręczników politologii. Uderzyć w osobę cieszącą się zaufaniem i zdyskredytować wszystko to, czym się zajmował i zajmuje. Sięga się po oszczerstwa, pomówienia, fałsz. Operuje się językiem bruku. Wszystko po to, żeby zbrukać i zmieszać z błotem.
PAP: Czuje się pan już bardziej politykiem niż lekarzem?
Ł.Sz.: Zawsze czułem się i będę się czuł przede wszystkim lekarzem, choć będąc w rządzie, mam świadomość zadań i określonego kontekstu politycznego. Wchodząc do rządu, wiedziałem, że będę elementem szerszej układanki.
PAP: Mówił pan o mowie nienawiści i atakach. Korzysta pan z ochrony Służby Ochrony Państwa?
Ł.Sz.: Tak. Doszło do tego, że zacząłem otrzymywać groźby, w tym groźby pozbawienia życia. Otrzymałem więc ochronę SOP-u. Ktoś może powiedzieć, że korzystam z jakichś przywilejów, ale proszę uwierzyć, że wolałbym nie korzystać z ochrony, ale nie wiem, co może się stać.
PAP: Zastrzeżenia podnoszone przez niektóre media i opozycję dotyczą głównie zakupów dokonywanych przez resort, a związanych z epidemią. Uporządkujmy informacje na ten temat. Ile do tej pory MZ wydało środków i na co?
Ł.Sz.: Tylko nasze, ministerialne zakupy to ponad 718 mln zł. Do tego zakupy podległej nam Centralnej Bazy Rezerw Sanitarno-Przeciwepidemiologicznej za ponad 133 mln zł. Razem ponad 850 mln zł. Cała lista zakupów jest dostępna na naszej stronie internetowej, na którą każdy może zajrzeć. Jesteśmy tu w pełni transparentni, nie mamy nic do ukrycia. Każdy, kto chce, wyczyta na naszej stronie, ile kupiliśmy testów genetycznych, ile sprzętu ochrony osobistej, ile respiratorów. Do tego wylistowaliśmy każdą firmę, od której kupowaliśmy towar. Czy tak postępuje ktoś, kto chce coś ukryć? Dziwić może, dlaczego posłowie z Koalicji Obywatelskiej nie przeczytali opublikowanej przez nas listy już 21 maja. Tam mają przecież wszystko jak na dłoni.